Gimnazjum nr 3 im Adama Mickiewicza w Zgierzu
Superbelfer
28 maja 2012 r. 

NOWY ZGIERSKI ITZ Nr 11 (1038) rok XXI, 23 maja - 5 czerwca 2012 r., przeprowadził wywiad z p. Tomaszem Miśkiewiczem,,naszym nauczycielem. Oto on:

Od 12 lat jest nauczycielem, od 11 pracuje w Gimnazjum nr 3. Skończył Akademię Wychowania Fizycznego, później pedagogikę specjalną. Jego uczniowie mówią o nim: takiego nauczyciela ze świecą szukać. Koledzy i koleżanki po fachu podziwiają jego zapał. Tomasz Miśkiewicz robi wszystko, czym można sobie zasłużyć na tytuł nauczyciela roku, który niedawno otrzymał.

Pan Tomek pracuje z uczniami niepełnosprawnymi. Jest nauczycielem wspomagającym w klasie integracyjnej. Jego zadanie polega na dodatkowej opiece nad uczniami, którzy ze względu na swoje schorzenia wymagają pomocy w nauce. Tak to wygląda w teorii, jednak rzeczywistość to długie godziny pracy w szkole i w domu. Najpierw musi przygotować materiał dla swoich podopiecznych, których w każdej z trzech klas integracyjnych jest kilku. Tematy lekcji dostaje wcześniej od swoich kolegów. Musi je opracować, tak żeby materiał był łatwo przyswajalny przez niepełnosprawnych uczniów.

- Czasem sam muszę najpierw zrozumieć zadanie, które dostaję – śmiej się pan Tomek. – Ale jak mam problem, idę do kolegów i wszystko mi wyjaśniają. Uczę się razem z moimi podopiecznymi.

Pan Tomek jest prawie na wszystkich lekcjach. Nie bierze udziału jedynie w zajęciach artystycznych i z języków obcych. Aby pomagać uczniom musi znać się na biologii, tłumaczyć chemię, pomagać z fizyki a i wiersz musi potrafić zinterpretować czy wyklarować zawiłości naszej historii.

Tomasz Miśkiewicz przychodzi do szkoły pierwszy, wychodzi ostatni. Po lekcjach często spędza czas z niepełnosprawnymi uczniami w specjalnym pokoju, gdzie razem odrabiają lekcje, uczą się, wyjaśniają sobie trudniejsze zagadnienia i rozmawiają. Wszystko przy herbacie i pączku. Wtedy często uczniowie zwierzają się swojemu nauczycielowi i otwierają przed nim.

- Nasz pan Tomek to nie tylko w lekcjach nam pomaga. On jest jak najlepszy przyjaciel – opowiada Daniel Stęplewski, jeden z jego uczniów z klasy integracyjnej. – Zawsze możemy na niego liczyć i zwierzyć się z naszych problemów. On zawsze nam pomaga.

Jednak na pomocy w klasie integracyjnej nie kończą się zadania „Super belfra”. Prowadzi jeszcze lekcje w-fu, ale tylko dla swojej klasy. W tej chwili jest wychowawcą już czwartej klasy z kolei. Uczniowie i rodzice go uwielbiają. I mimo, że ma  opinię twardego i surowego nauczyciela, młodzież chce być w jego klasie. Zdarza się, że rodzice piszą podania o przeniesienie tam swoich dzieci.

- Trochę nas na początku przycisnął i ustawił do pionu – opowiada Ola Stępień z klasy IIF. - Jest twardy i nie lubi kiedy zachowujemy się źle lub nie uczymy. Jeśli tylko zdarzy się nam coś „odstawić” to doskonale wiemy, że nam się od niego dostanie. Ale poza tym dba o nas, chce nas nauczyć kultury i uchronić przed błędami. Do tego ma świetne poczucie humoru, organizuje dla nas masę imprez, wyjazdów, uczy nas tańczyć i zawsze możemy na niego liczyć.

Uczniowie z jego klasy nie mogą się go nachwalić i wcale nie dziwi ich, że właśnie ich wychowawca wygrał ten plebiscyt.

- Ma świetny kontakt z młodzieżą. Może dlatego, że jest wuefistą i nauczycielem w klasie integracyjnej. Nie skupia się tylko na swoim przedmiocie, który może zaważyć na naszej średniej. To skraca między nami dystans – dodaje Natalia Kuderczak.

Nie tylko uczniowie chwalą Tomasza Miśkiewicza.

- To wspaniały nauczyciel, pasjonat i świetny wychowawca. Tacy pedagodzy są już na wymarciu. Organizuje niesamowite akcje dla młodzieży. Jego dziełem są coroczne wielkie Andrzejki w naszej szkole czy wyjazdy z uczniami na pokazy filmów niezależnych. Przez kilka lat prowadził szkolny radiowęzeł, a teraz wprowadził innowację pedagogiczną. Polega ona na zorganizowaniu w szkole nauki pomocy przedmedycznej. Sam napisał program, zorganizował pomoce naukowe, fantomy i teraz uczy młodzież i nauczycieli jak pomagać rannym i chorym zanim na miejsce dotrze lekarz – mówi Bożena Wężyk, dyrektor szkoły. – To ja go zgłosiłam do tego plebiscytu. Chciałam, żeby poczuł się doceniony.

A jak sam „super belfer” się z tym czuje? Co ta nagroda dla niego znaczy i czy nic w jego pracy teraz się nie zmieni?

- Nagroda nie była zaskoczeniem, bo z ciekawości śledziłem przebieg głosowania na stronie internetowej plebiscytu. Za to wielkim zaskoczeniem i zaszczytem było zgłoszenie mojej osoby do tego konkursu – opowiada Nauczyciel Roku. – Ta nagroda to dla mnie dowód, że ktoś docenia moją pracę. Czuję się tak jakby wszyscy moi wychowankowie, ich rodzice i moi koledzy z pracy poklepali mnie po plecach mówiąc: „Dobra robota Tomek, rób tak dalej”. Moja praca wygląda tak dlatego,  bo uważam, że dzieci trzeba wychowywać stanowczo, ale jednocześnie z sercem, oddając im całego siebie. Jeśli to się kiedyś we mnie zmieni, od razu odejdę ze szkoły i przestanę uczyć, bo nie chcę być nauczycielem bez pasji, który tylko odfajkowuje kolejne dni w pracy.

Pasja, to słowo klucz. Maluje się ona na twarzy pana Tomasza, kiedy mówi o szkole i dzieciach. I tą pasją próbuje zarażać swoich uczniów. Pokazuje im jak można żyć inaczej niż wszyscy. Przykładem tego może być nauka tańca. Pan Tomek prowadzi na wuefie lekcje z tańca towarzyskiego. Dzięki temu nastolatki wychodzą z gimnazjum potrafiąc tańczyć walca, salsę czy rumbę. Teraz super belfer ćwiczy z grupą dwudziestu trzecioklasistów układy poloneza, które zatańczą na swoim balu gimnazjalnym. Młodzież chętnie przychodzi na próby do pana Tomasza, mimo że zaczynają się już o siódmej rano.

- Nie wiem dlaczego uczniowie mnie tak lubią. Przecież mocno ich „cisnę”, dużo wymagam i nie ma u mnie taryfy ulgowej – zastanawia się pan Tomek. – A może to właśnie dlatego? Sam w końcu najlepiej wspominam tych nauczycieli, którzy byli surowi i dzięki temu nas czegoś nauczali. Kiedyś przyszedł do mnie były uczeń i powiedział coś bardzo wzruszającego. Stwierdził, patrząc mi z wdzięcznością w oczy, że wychowałem go lepiej niż właśni rodzice.

W dzisiejszym świecie, gdzie brak autorytetów, a szczytem ideału nastolatków jest DODA czy wulgarny raper, fakt że zgierska młodzież sprawiła, że ktoś taki jak pan Tomek został nauczycielem roku napawa nadzieją.

Może to jeszcze nie jest, jak wielu uważa, stracone pokolenie?

Maciek Rubacha

 

powrót ▶