Dalszy ciąg tekstu p. Wierzbowskiego Na przełomie lat 20. i 30 w Zgierzu odbywało się wiele zawodów pływackich o charakterze ogólnopolskim. Co prawda wymiary 10 x 17 (pływa się „dziesiątkami”) dość szybko wykluczyły ten basen z poważnych zawodów, ale dla rekreacyjnego pływania absolutnie wystarcza. Chciałbym dodać, że niżej podpisany, co tydzień korzysta z tych przyjemności. Pamiętajmy także, że przez długie lata, bo chyba jeszcze do końca 60. Miejski Zakład Kąpielowy był dla większości mieszkańców naszego miasta jedynym miejscem, gdzie można było wziąć natrysk czy wypluskać się w wannie. Starsi zgierzanie pamiętają chyba, że w sobotę trzeba było odsiedzieć i godzinę, żeby załapać się na prysznic. Oprócz funkcji rekreacyjno - higienicznych budynek ten pełnił także funkcje lecznicze, Borowiny, bicze wodne znane były w Zgierzu już przed wojną. Była tu także pralnia mechaniczna. A ileż pokoleń zgierzan zawdzięcza umiejętność pływania temu, że 80 lat wcześniej radni podjęli taką a nie inną decyzję. Najbardziej wzruszający był chyba list z Kanady. Ówczesny mieszkaniec Łodzi, który wraz z całą klasą przyjeżdżał do Zgierza na naukę pływania podziękował w latach 90. XX w. zgierskiemu basenowi za uratowanie życia. Był Żydem i uciekając przed obławą niemiecką przepłynął dużą rzekę. Był przekonany, że to temu basenowi zawdzięcza życie. Inwestycje komunalne, choć bardzo potrzebne gdy ich brakuje, stają się niezauważalne gdy już istnieją. Tak jest z wodociągami, kanalizacją itp. Bardzo często zdarza się, że inwestycje komunalne są „pod kreską”, nie są w stanie zarobić na własne utrzymanie i muszą być dotowane. Tak jest i ze zgierską łaźnią. Tak było i tak najprawdopodobniej będzie. Myślę, że zarówno dzisiejsze jak i przyszłe władze miejskie nie pożałują grosza na tego „staruszka”. I na koniec o ludziach. To dzięki pracownikom komunalnym basen i łaźnia działają do dzisiaj. Wszystkim kierownikom i pracownikom (od 1929 r.) składam najserdeczniejsze podziękowanie za to, że dzięki ich codziennej, żmudnej, często niewdzięcznej pracy „staruszek” żyje i działa. Chciałbym jeszcze wspomnieć o efektownej roli „gwiazdy filmowej”. Wnętrza zgierskiej łaźni to przynajmniej kilka filmów. „CK. Dezerterzy”, „Trójkąt Bermudzki”, jakieś teledyski nie mówiąc o Filmowej Encyklopedii Łodzi i okolic p. Ryszarda Bonisławskiego. Maciej Wierzbowski Muzeum Miasta Zgierza |