Autorski tekst p. Macieja Wierzbowskiego z Muzeum Miasta Zgierz 27 kwietnia 1926 r. Rada Miasta Zgierza niewielką ilością głosów przyjęła uchwałę o zaciągnięciu pożyczki w wysokości 800 000 dolarów. Decyzja ta wzbudziła wiele namiętności zarówno wśród ówczesnych miejskich polityków, jak i wśród mieszkańców. Na co była potrzebna tak duża (i na dzisiejsze warunki) suma. Zgierz, jak wiele miast dawnego zaboru rosyjskiego był niedoinwestowany. Miasto pragnęło mieć wodociągi i kanalizację, chciano także wybudować nową rzeźnię, hale targowe i łaźnię. Nie wystarczało na to środków z normalnych źródeł finansowania. Nie starczyło także pieniędzy z przyznanej wcześniej przez ówczesne Ministerstwo Robót Publicznych pożyczki w wysokości 650 000 mk. Skorzystano więc z szansy zaciągnięcia pożyczki od amerykańskiego Towarzystwa Ulen et Co. Zgierz był jednym z 17 miast polskich, które tę pożyczkę zaciągnęły. Rzutowało to oczywiście na następne budżety miejskie, ale...co postawiono to stoi do dziś. Jak wspomniałem decyzja ta wzbudziła wiele protestów. Ochłodły one nieco gdy komisja przydzielająca pożyczki dla Zgierza przeznaczyła tylko 230 000 dolarów. Pieniądze miały być przeznaczone głównie na budowę łaźni i rzeźni. Jedną z niedogodności tej pożyczki był fakt, że wszelkie roboty inwestycyjne wykonywało samo Towarzystwo a ich równowartością obciążało Miasto. Jako żyrant występował Bank Gospodarstwa Krajowego. Było to rzeczywiście niezbyt korzystne dla miast, odbierano im bowiem możliwość samodzielnego realizowania tych inwestycji. Tak też odebrano to w ówczesnej rzeczywistości gospodarczej. Dziś po prawie 80. latach od tych decyzji można by jednak powiedzieć, że dobrze się stało, iż to właśnie Towarzystwo Ulen et Co. było tym inwestorem. Zgierz otrzymał pierwszorzędny „towar”. Jeszcze raz potwierdziła się zasada, że biednego nie stać na byle co - musi kupować wyroby najlepszej jakości. Nowocześnie zaprojektowane, funkcjonalne budynki rzeźni miejskiej i łaźni do dziś są ozdobą naszego miasta. Żałować należy, że rzeźnia pełni dziś inne funkcje. Natomiast łaźnia miejska, Zakład Kąpielowy czy Basen jak go dziś nazywamy służy następnym pokoleniom. Tow. Ulen wynajęło czołowego polskiego architekta p. Władysława Horodeckiego, który wspólnie z F. Michalskim zaprojektował ten obiekt. Zwracam uwagę na krótki czas od pomysłu do realizacji. 15 maja 1927 r. rozpoczęto budowę a ukończono ją 1 lutego 1929 r. 5 lutego tegoż roku drugi w ówczesnej Polsce kryty basen otworzył swe podwoje. Można dziś wydziwiać, że niewymiarowy, nie olimpijski. Do dziś urzeka swą kameralnością, wygodą i funkcjonalnością. W jakim dzisiejszym basenie można przyjść z rocznym czy dwuletnim dzieckiem i uczyć je obcowania z wodą. Schodki zgierskiego basenu są wymarzonym miejscem dla takich dzieciuszków. Proszę mi pokazać basen w Polsce, który nie przecieka. Niektóre ciekną jeszcze przed uruchomieniem. Proszę mi pokazać basen, w którym nie ma wilgoci. Jak p. Horodecki to zrobił nie jestem w stanie wytłumaczyć, ale zgierski basen nie przecieka i na ścianach nie ma brzydkich „grzybowych” plam. Takich rozbieralni nie widziałem w całej Polsce. Kameralnych, a jednocześnie zapewniających imtymność. Zamykanie najprostsze pod słońcem – opuszczana deska do siedzenia blokuje drzwi. To wsztstko działa i dziś. Można także podziwiać przepiękne klosze oświetleniowe. To naprawdę „cud”, że nawet komuniści tego nie zniszczyli, a przecież w Zgierzu obijano nawet stiuki, „bo to towarzysze fabrykancki wymysł”. |