Wyspiański S. - Wesele [fragmenty]
*******************
Do chorego Jasia przychodzi lekarz.
Panie doktorze, proszę mi powiedzieć prawdę, choćby była najgorsza.
Kiedy będę musiał iść do szkoły?
*******************
Mrówki pracują po szesnaście godzin dziennie. Jaki z tego można wyciągnąć wniosek? - pyta nauczyciel.
Że nie mają związków zawodowych.
*****************
Policjant podchodzi do chłopczyka, który pali papierosa.
Wcześnie zaczynasz, smarkaczu!
Wcale nie. Jest już po jedenastej....
*********************
Wiesz, mamo, Jacek przyszedł wczoraj brudny do domu i pani kazała mu iść do domu.
I pomogło?
Tak, dzisiaj połowa klasy przyszła do szkoły nie umyta.
*******************
Pani pyta na lekcji:
-Co oznacza słowo higiena
-Higiena jest to taki dziki pies w ciemne łaty, który żyje w Afryce.
*******************
Astronauci do bazy:
-Uwaga baza! Niespodziewanie pojawiło się UFO i chce nas fotografować!
Co mamy robić?
-Uśmiechać się...
*******************
Jasiu przychodzi do domu i mówi:
-Mamo dzisiaj na chemii mieliśmy o materiałach wybuchowych.
-Dobrze idź spakuj się do szkoły!
-Do jakiej szkoły?
*******************
Pani od przyrody pokazuje eksperyment.
Wkłada jednego robaka do szklanki i nalewa wódki - robak zdechł. Wkłada
drugiego i dodaje tytoniu - robak zdechł. Wkłada trzeciego do szklanki i
nalewa wody - robak żyje.
Pyta się Jasia: Jaki wyciągamy z tego wniosek?
Kto pije i pali nie ma robali!!!
*******************
Jasiu wraca ze szkoły a mama do niego mówi:
-Jasiu kupiłam ci na urodziny wykrywacz kłamstw.
-Naprawdę? A co on robi?
-Jak ktoś powie nieprawdę to będzie robił takie piiii.
-A teraz powiedz jaką ocenę dostałeś z polskiego?
-Piątkę, mamusiu.
Nagle słychać piiii.
-Oj Jasiu kłamiesz. Jak ja chodziłam do szkoły to miałam same 5-tki i
6-tki.
-Piii piii.
Tata wpada do pokoju i mówi:
A ja jak chodziłem do szkoły.
-Piii Piii Piii
*******************
Na lekcji plastyki pani pyta Jasia:
-Dlaczego namalowałeś tacie fioletowe włosy?
Na to Jasiu:
-Bo nie mam łysej kredki.
*******************
Przychodzi młody chłopaczek do lekarza i mówi:
- Panie doktorze, ja nie mogę iść do wojska.
- Dlaczego?
- Widzi pan tego pająka?
- No widzę.
- No widzi pan, a ja go nie widzę.
*******************
Ksiądz przechodzi obok placu zabaw i pyta się dzieci: W co się bawicie?
W rodzinę
A kogo gra ten buldog przywiązany do drzewa?
A to moja teściowa.
*******************
Mama do synka:
BR>- Pawełku, dlaczego kiedy babcia podaje ci lekarstwo to wypijasz, a
ode mnie nie chcesz?
- Bo babci trzęsą się ręce...
*******************
1. Postaw szklankę na stole
2. Nie Tak! Dnem do dołu, a otworem do góry
3. Nasyp herbaty do kubka
4. Nie cały kubek! Wystarczy łyżeczka
5. Aha, masz herbatę w torebkach? I po co rozrywasz torebeczkę? Jak już jest
tam herbata, to niech będzie. Po prostu włóż torebeczkę do kubka.
6. Nie Tak! Ten kartonik na końcu nitki trzeba wyjąć!
7. Zakładam, że wiesz, co to jest czajnik i jak zagotować wodę. Zaraz, zaraz!
Po co ci ta książka kucharska. Tam naprawdę nie ma nic o gotowaniu wody!
8. Zagotowana? W porządku. Weź czajnik do ręki i nalej wody do kubka tylko
nie czubato bo się wyleje i się poparzysz.
9. Poczekaj chwilkę, aż się zaparzy i nastepnie posłudź sobie. uważaj nie
za dużo, bo będzie za słodka, około 2 łyżeczek, wkrój plasterek cytryny.
10. Teraz zamieszaj i gotowe.
Smacznego!!!!!!!!
*******************
Pod koniec roku szkolnego pani Mądrala bierze do ręki zeszyt od matematyki
swojej córki i przerażona woła:
-Dziewczyno, przecież ten zeszyt jest zupełnie czysty?
-Bo...bo...to jest zeszyt do zadań ustnych!
*******************
Nauczyciel pyta najmądrzejszego Mądralę :
-Która godzina następuje po piątej?
-Szósta!
-Brawo, a po szóstej?
-Siódma!
-A po siódmej?
-Po siódmej jest dobranocka!
*******************
Wychowawczyni do Mądralówny:
-Widziałam wczoraj w parku, jak całowałaś się z chłopakiem.
-To był mój kuzyn, proszę pani!
-Kuzyn? A jak się nazywa?
-No powiedział mi, że Tomek...
*******************
Mądrala przyszedł do szkoły z zawiązanym okiem i wyjaśnia nauczycielce:
-Starsza siostra wsadziła mi patyk w oko...
-Przez przypadek?
-Nie przez dziurkę od klucza...
*******************
Pan Mądrala wraca z wywiadówki.
-Aha, teraz wiem wszystko! - woła do syna.
-Tak? To, w którym roku była bitwa pod Chocimiem?
*******************
Na lekcji plastyki Iksiński kładzie nogę na blacie stolika.
-Co ty robisz? - dziwi się nauczyciel.
-Skończyła mi się gumka do ścierania i pomagam sobie obcasem trampka.
Redagują uczniowie z Koła Bibliotecznego: Milena Pastusiak, Paweł Kowalczyk, Daria Urbańska z klasy II F
* * *
PAN TADEUSZ
(fragment z Epilogu)
(...) O, gdybym kiedy dożył tej pociechy,
Żeby te księgi zbłądziły pod strzechy,
Żeby wieśniaczki, kręcąc kołowrotki,
Gdy odśpiewają, ulubione zwrotki
O tej dziewczynie, co tak grać lubiła,
Że przy skrzypeczkach gąski pogubiła,
O tej sierocie, co piękna jak zorze
Zaganiać gąski szła w wieczornej porze,
Gdyby też wzięły na koniec do ręki
Te księgi, proste jako ich piosenki!
Tak za dni moich, przy wiejskiej zabawie,
Czytano nieraz pod lipą na trawie
Pieśń o Justynie, powieść o Wiesławie.
A przy stoliku drzemiący pan włodarz
Albo ekonom, lub nawet gospodarz,
Nie bronił czytać i sam słuchać raczył,
I młodszym rzeczy trudniejsze tłumaczył,
Chwalił piękności, a błędom wybaczył.
I zazdrościła młodzież wieszczów sławie,
Która tam dotąd brzmi w lasach i w polu,
I którym droższy niż laur Kapitolu
Wianek rękami wieśniaczek osnuty
Z modrych bławatków i zielonej ruty.
Adam Mickiewicz
(1798-1855)
* * *
Książka
Książka ? Śliczna ! Świeci złotem!
Przepych, ale co mi po tem?
Co po trupie w złotej trumnie?
Na półkach dmących się dumnie,
Z grzbietem strojnym, z szatą świetną,
Gdy mu i kart nie rozetną!
Kiedy czasem przez pół wieku
Nie przemówi do człowieka!
Książka niechaj idzie w świat,
Z dworu na folwark, do chat,
A gdy na szmaty podarta
Zostanie ostatnia karta,
I w błoto brudne wciśniona
Na śmircisku kędyś skona,
Oddaj jej pokłon głęboki;
- Tu leżą Rycerza zwłoki!!!
1878
Józef Ignacy Kraszewski
(1812-1887)
* * *
EX - LIBRIS
Po starą księgę sięgam ze wzruszeniem.
Zda mi się, że to nakryty kamieniem
Ojców proch. Czas ją poczernił i kruszy,
Lecz pełna w sobie nieśmiertelnej duszy.
Ledwiem otworzył zżółkłe karty, słyszę:
Ktoś do mnie mówi poprzez wieków ciszę -
To Przeszłość, głosem czcigodnym pradziada,
Z myśli i czynów swoich się spowiada.
Jak ją odtrącić? jak nie dać jej ucha?
Wyrodny, kto swych praojców nie słucha!
Stara, szanowna, pyłem siwa księga
Cudownie Przeszłość z Obecnością sprzęga.
Stąd myśl krzepiąca, że w śmierci godzinie
Człowiek nie cały w cieniach grobu ginie;
Stąd wiara żywa w wieczność narodową,
Sta moc, dzierżąca, zamiast miecza - słowo.
Cześć starym księgom; najmniejszy ich szczątek
Wart miejsca w świętej skarbnicy pamiątek!
Wiktor Gomulicki
(1848-1919)
* * *
STO RAZY JUŻ MÓWIŁEM...
Sto razy już mówiłem,
gadałem bez końca
I wciąż będę Lechitom
smutnym przypominał,
Że dom, w którym jest książka,
jest przybytkiem słońca,
A dom, w którym jej nie ma,
to mroczny kryminał.
Kornel Makuszyński: Sto razy już mówiłem...
(1884-1953)
* * *
KSIĄŻKA
Pociemniały chłodne szyby w oknie.
Światło lampy zabłysło na stole.
Oprawiona w szary papier, leży
mała książka w jasnym światła kole.
Książka: zwykłe, papierowe karty,
znanych liter czarne, równe rzędy...
Zacznij czytać - to tak, jakbyś wkroczył
W świat przedziwny: bliski, a odmienny.
Te przygody, bohaterskie czyny
(...coraz inna karta się odwraca...)
kto je stworzył i tak zamknął w słowa?
czyja to jest, ta ogromna praca?
Ile trzeba było wiedzieć, umieć?
Jak samemu walczyć, jak się trudzić,
Żeby potem wszystko móc opisać,
I tak z książką oddać w ręce ludzi...
Ewa Szelburg-Zarembina
(ur.1899 - 1986)
* * *
Ileż to lat, ileż trzeba chodzić
Po dniach, po nocach, po schodach, po piętrach,
Do ilu łomotać drzwi -
W ilu szukać książkach...
Ażeby znaleźć jakieś jedno zdanie,
Które do serca komuś wejdzie i zostanie...
...
Chcemy książki, co życiu pomaga...
Z książki płynie odwaga...
Chcemy książek jak słońce!
Konstanty Ildefons Gałczyński
(ur.1905 - 1953)
* * *
Czytelnicy
Zmierzchem, gdy gaśnie blask słonecznej kuli,
Nad brzegiem wody, gdzie drzew widma mdleją,
Marzy młodzieniec, spragnioną nadzieją
Całując karty powieści o Julii.
I gdzieś o setki mil, parku aleją
Krocząc samotnie, dziewczyna najczulej
tę samą księgę do swej piersi tuli,
Szepcąc słodyczą oddania: "Romeo"!
Ta sama książka, chwila i tęsknota
Otwarła duszom ich miłości wrota,
Gdzie wszedłszy razem w swych wiosen ozdobie,
W objęciu wspólnym przeżyły ekstazy
Pierwszych upojeń, nieznanych dwa razy,
Choć sie nie znają, ni wiedzą o sobie.
Leopold Staff (1878-1957)
* * *
Pochwała książki
(fragmenty)
[...] Przyjaźń przeminie po pierwszym upiciu,
Miłość się urwie najkraśniejszej wstążce,
Za mało mamy pięknych spotkań w życiu,
Lecz najpiękniejsze zawdzięczamy książce.
W godzinach smutku, tęsknoty, wesela,
Wracamy do niej jak do przyjaciela.
Księgo! tyś źródłem z którego wytryska
Strumień człowieczej nieśmiertelnej myśli.
Czas przez ruiny idzie i zwaliska,
Lecz twego trwania nigdy nie przekreśli.
Bowiem się z ducha wiedzie twa potęga -
Mijają ludzie, pozostaje księga.
Henryk Zbierzchowski
(1881-1942)
* * *
Ossolineum
(fragment)
[...] Nocą, gdy zmilkną kustoszów narady,
Inkaust ciemności wszystko wkoło plami,
Sunie przez cichy korytarz cień blady,
Sędziwiec w długim płaszczu z mantylkami.
Zgrzytną zasuwy ciężkie u podwoi,
Starzec w fotelu siądzie przy pulpicie,
W ciszy sny dawne bibliofilskie roi
I dłonią głaszcze ksiąg kształtne kibicie.
Książki doń z półek zeskakują zwinnie,
Gwarem i śmiechem zadzwonią w pustkowiu;
Tytuły swoje recytują płynnie
i na kolanach panu się sadowią.
On je ogląda i gawędzi z nimi,
Pan Ossoliński, bibliofil z zaświatów:
"Byłyście dziećmi sercem kochanymi,
Niemałom na was wygarnął dukatów".
Nocka na straży czuwa u podwoi,
Przez okno księżyc wszedł, antykwarz blady...
Starzec sny dawne, bibliofilskie roi,
Prowadzi ciche z książkami narady.
A kiedy rankiem, złotymi oczami
Świt sie na szkliwie szyb lekko położy,
Żegna się czule staruszek z książkami
Do nieba wraca bibliotekarz boży...
Mieczysław Opałek
(ur.1881)
* * *
Do młodych czytelników
Słuchajcie urwipołcie, brzdące, basałyki,
Z których każdy z majtasów zbyt krótkich wyrasta:
Dość cukrów i słodyczy, precz wszystkie pierniki,
Pod choinką ma tylko książka być i basta!
Był piernik, lecz dwa razy trzasnąłeś zębami
I już nie ma piernika. Marne to są hece!
A książka, miła książka, zawsze będzie z nami
I jak żołnierz na warcie stanie w bibliotece.
Tylko skiniesz, a ona na skrzydłach przyleci
I zacznie ci cudowne opowiadać dzieje.
W dzień pochmurny jak promień słoneczny zaświeci,
A gdy ci smutno będzie, w głos się roześmieje.
Kornel Makuszyński
* * *
Biblioteka
Nikt nie wie, czym jest dla mnie ta sosnowa szafa
z książkami Mickiewicza, Żeromskiego, Staffa...
O książki, książki moje, wy tylko jedne wiecie:
gdybym was nie miał - już by chyba nie było mnie na świecie.
O książko, wierna kochanko, o ksiązko, dłoni bratnia,
o najpiękniejsza z rozkoszy, najczystsza, ostatnia!
O pzyjaciele najbliżsi, w waszym cichutkim tłumie
żyłem tak jak się w życiu nie może, nie umie...
Tu, w tej skromnej izdebce, od zgiełku miasta daleko,
otwierało się me serce wraz z sosnową biblioteką
i było mi coraz słodziej i piękniej, i czyściej,
i tom wierszy rówieśnika czytałem bez zawiści...
i ja lichy poeta, miałem chwilę wzniosłą, jasną,
gdym się cieszył cudzą książką, jakby moją własną...
Nikt nie wie, czym jest dla mnie ta sosnowa szafa
z książkami Mickiewicza, Żeromskiego, Staffa...
Gabriel Karski
(ur. 1895)
* * *
W bibliotece
To nie księgi nieme i zamknięte
stoją tutaj rzędami wielkimi -
to w ich karty życie jest zamkni ete,
życie wieków, wielkie życie ziemi.
Łzy stuleci, uczucia przeszłości,
wszechświat blasku i otchłanie cieni,
żmudna droga gwiazd nieskończoności
i zdeptane bukiety promieni.
Każde słowo, każde serca drgnienie,
każdy krok i do drzwi zapukanie,
uśmiech nikły, burza i pragnienie
i to wszystko, co jest nienazwane.
To nie księgi zmknięte i nieme
stoją tutaj jak wieków cmentarze -
to prze wieki stwarzane przez ziemię
oceany zdobyczy i marzeń.
Witold Zechenter
(ur.1904)
* * *
Szczęście
W mym pokoju - jak zawsze i wszędzie -
są uśmiechy, zwątpiewia i troski -
ale ile razy pragnę
mogę mówić z Stefanem Żeromskim.
Mogę mówić z Leopoldem Staffem
i pogwarkę uciąć sobie bliską,
albo z Prusem smutnie uśmiechniętym,
albo z starą Marią Konopnicką.
Nie pytając, czy tego chcą oni,
mogę mówić z sercem całkiem szczerym
z odgrzebanym z lat dawnych Szekspirem,
z legendarnym przeszłości Homerem.
Tych przyjaciół liczę na tysiące,
na tysiące wiernych, bliskich słów -
mówię z nimi, kiedy tylko pragnę,
to odchodzę, to powracam znów.
Jak przyjemnie jest pogwarzyć z Boyem,
albo w wieczór pusty i bezpański
ze Słowackim pomówić żarliwie
i w pokorze z Stanisławem Wyspiańskim.
To są wszyscy moi przyjaciele,
wierni w życia trudnych zaułkach,
zawsze ze mną i zawsze najbliżsi -
książki moje... nieme książki na półkach.
Witold Zechenter
(ur.1904)
* * *
Książka
Gdy starą książkę szanujesz, podarte kleisz stronice,
to ci się nisko kłania podróżnik, uczony lub rycerz,
to ci dziękują Tatry i węgiel kopalń głębokich,
Wawel i morze, co w dali falami liże obłoki.
Gdy książce zmieniasz okładkę, żeby nie była podarta,
to ci się słońcem uśmiechnie na czystych, mądrych kartach
i wszystko stanie się jasne, i wszystko powie ci ona,
i będziesz na lekcji "śpiewał". Nie wierzysz, to się przekonaj!
Te domy, miasta, fabryki, wagonów długi szereg
pomogły rękom zbudować linijki czarnych literek.
Przygoda wiatrem pachnąca, historii tęczowa wstążka,
nauka, stary przyjaciel - to wszystko twoja książka.
Witold Michalski
(ur.1921)
* * *
Do książki polskiej
Tropiona przez psy gończe w esmańskim mundurze,
przez cztery pory roku wydająca owoc,
żyłaś - i widzieliśmy, że nie możesz umrzeć,
ksiązko, mówiąca srebrną, czarnoleską mową,
okryta czarnej Wisły bolesną żałobą.
Nad brzegiem rzeki smutku i rzeki zadumy,
jak ją nazwał Broniewski - oddział śpiewający
zwierzęcą nienawiścią chciał pieśń twoją stłumić
i ścigał twoje słowo bies głupi, pies gończy.
Więc w podziemia schodziłaś, ukryta na piersi
pod bluzą niedorostków i bielą koszuli.
Któż od ciebie nam serca mógłby okryć czulej,
potrzebna tak jak życie - wróg milczącej śmierci.
Świergotliwa jak słowik i szara jak wróbel
skradałaś się wraz z nami przez ciemne ulice,
ukryta w koszu jarzyn i w targowym pudle,
czy w futerale starych, niegrających skrzypiec.
Pięć lat jak pięć morderczych palców rwało karty,
lecz były ręce, które wśród klęski zbierały
twoje słowa bolesne, mowo krai i chwały.
Wzbiłaś się w słońce jak ptak z płonącego gniazda,
nie by w błękicie przepaść, lecz krążyć nad głową
i nad ścianą spaloną bibliotek i miasta,
które umiłowało każde twoje słowo. -
Książko mego dzieciństwa i młodości, książko
ostatnich godzin naszych ojców - pamiętniku
rozpaczy i radości - założona wstążką
żony lub narzeczonej.
Świtem pełnym krzyku
spłoszonego wybuchem ptactwa - jak chleb, woda
i odzież - ty wciskana do torby podróżnej
na drogę niewiadomą, na gwiażdziste chłody,
na okop i na przemarsz. Jałowca i róży
polnej - siostro serdeczna. Oślepiona blaskiem
i dymem walki - żyłaś. Srebrnego świtania
ptaku wielkiej radości nadwiślańskich pastwisk,
oto jak brzoza korzeń wbijający w piaski
przetrwałaś nam przez lata smutku i rozstania.
Biorą cię dzisiaj w ręce jak skarb odzyskany
w szkole wiejskiej, w fabrycznej świetlicy i hali.
Tu gościna serdeczna i gość niespodziany.-
To właśnie ty - swym światłem nawiedzasz te ściany
wreszcie wśród ludzi, którzy prawie cię nie znali.
Sama w sobie szczęśliwym ogniem się tu palisz.
Wracając z ciepłem dłoni na płóciennym grzbiecie,
z ciepłem szorstkiej pieszczoty na białych stronicach,
lub z ziarnem piasku między kartkami - wiesz przecież,
po co żyjesz, dla kogo.
W kioskach na ulicach
sprzedawana jak kwiaty, jak owoce, częścią
codziennego posiłku stałąś się dla dziecka
i dla nas. Wypoczynkiem - cienistą gałęzią
jesteś także, o książko - mowo czarnoleska.
I bądź nam - wbrew krzykaczom i zdrajcom twej mowy,
nauczycielem życia i bądź szalą sumień,
muzyko rozpoznana a wiślanej zadumie
odbitej w naszych oczach i w naszych obłokach -
towarzyszu nasz - książko ojczyzny ludowej,
pamiętniku z dni walki, pracy i budowy,
którą każdy jak matkę mówiącą - ukochał.
Tadeusz Kubiak
(ur.1924)
*
A to miej na pilnej pieczy, abyś czytał, kiedy tylko możesz.
Mikołaj Rej (1505-1569) Żywot człowieka poczciwego
*
Kto miłuje księgi - nie miewa tęskności
Biernat z Lublina
*
Czytanie książek jest rozmową doskonałą z ludźmi wieków minionych.
Józef Wasowski
*
Książka nierozdzielny przyjaciel, przyjaciel bez interesu,
domownik bez naprzykrzania.
Ignacy Krasicki
*
Każda książka żyje tyle razy, ile razy została przeczytana.
Andrzej Szczypiorski
*
Był czas, kiedy czytano tylko mądre książki
Pomagające znosić ból oraz nieszczęście.
Czesław Miłosz
*
święci [...]
chętnie wzięliby na indeks niejedną dobrą książkę
żeby bronić jej przed głupim czytelnikiem.
Ks. Jan Twardowski
*
Książka to duchowy testament, który jedno pokolenie przekazuje drugiemu.
Aleksander Hercen
*
Książka jest przyjacielem samotnika, biblioteka schronieniem bezdomnego.
Stefan Witwicki
*
Jeśli człowiek zamknie bogactwo we własnej głowie,
nikt mu go nie może odebrać
Iwestowanie w wiedzę zawsze przynosi największe zyski.
Benjamin Franklin 1706-1790
*
Czytanie - oto najlepszy sposób uczenia się.
Czytanie najlepszą nauką.
Aleksander Puszkin(1799-1837)
*
Wszystko, co jest we mnie dobre, zawdzięczam książce.
Maksym Gorki (1868-1936).
*
Książki - okręty myśli żeglujące po oceanach czasu i troskliwie
niosące swój drogocenny ładunek z pokolenia na pokolenie.
Roger Bacon
*
Książki nie bywają nigdy w złym humorze, odpowiadają
natychmiast na każde zapytanie.
Francesco Petrarca
*
Książki to najlepsza żywność, jaką znalazłem w ludzkiej
podróży.
Michel de Montaigne
*
Dobre książki i dobre lekarstwa wyleczyły już parę osób.
Voltaire
*
Nie ma dobrych książek dla głupca; możliwe, że nie ma złych
książek dla człowieka rozumu.
Denis Diderot